Krystyna Konarska

Video

B

iografia


z czasem do rosyjskiego repertuaru wciskała też polskie piosenki. Nabrała pewności siebie.

W Paryżu mieszkała i śpiewała przez dwadzieścia lat. Do czasu, gdy przyjechał tam z Alaski polski góral i przyszedł do jej kabaretu. Zobaczył ją i poprosił o spotkanie. Umawiali się przez rok. A potem wyszła za niego za mąż. l wyjechała z nim na Alaskę. Był rok 1987. Pożegnała się z Europą i synem, którego sprowadziła do Francji, gdy miał sześć lat. Przez cały czas byli razem, teraz Artur był już dorosłym mężczyzną. Pożegnała się też ze śpiewaniem. Zdecydowała, że kończy z życiem na walizkach i ciągłą walką o byt.

Alaska zachwyciła ją przestrzenią, piękną przyrodą. Znajomi ostrzegali, że będzie jej tam trudno, ale ona wytrzymała. Poszła do pracy. Przez siedem lat zajmowała się niepełnosprawnymi dziećmi. To była jej nowa pasja. Wstawała o czwartej rano i odwoziła dzieci do szkoły.

Małżeńska idylla szybko się skończyła. Nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Mogła wyjechać do Los Angeles albo do Niemiec, gdzie mieszkała matka. Wybrała Niemcy. Chciała poświęcić czas mamie. W 1996 roku zamieszkała w niewielkim miasteczku na północy Niemiec. Żyje tam do dziś, wbrew niektórym plotkom, że przeniosła się do Australii. Od trzech lat jest na emeryturze. Wciąż jednak pracuje. Zajmuje się osobami niepełnosprawnymi.

Pierwszy raz przyjechała do Polski w 1988 roku. Odwiedziła wtedy rodzinę męża w Zakopanem. Pojechała też do Większyc. Poszła na grób dziadków. l popłakała się na widok swojego zrujnowanego domu.

- Zawsze wokół mnie byli Polacy, wiec nie miałam powodów do narzekań. W Paryżu spotkałam Wojtka Młynarskiego. Kiedy będę następnym razem w Polsce, na pewno się spotkamy . Mam jednak wyrzuty sumienia, że nie miałam czasu na kontakt z przyjaciółmi z ojczyzny. Będę ich teraz prosić o wybaczenie...

Fragmenty artykułu Tomasza Gawińskiego,
„Angora” nr 52 (27 grudnia 2009)